To miejsce rzeczywiście napawa człowieka przerażeniem. Wartki strumień, wezbrany od nieustannie topniejących śniegów. Spada w straszliwą przepaść, z której para wodna wzbija sie w górę niczym dym z płonącego domu. Rozpadlina, którą pędzy rzeka. Jest nieskończoną otchłanią, po której obu stronach wznosza się błyszczące, czarne niczym węgiel skały. Dalej koryto zwęża sie do bulgoczącego spienionego kotła o nieokreślonej głębokości, z którego woda przelewa się, opadając w dół nad jego postrzępioną krawędzią.