Autor w drugim tomie napisał: Nagle usłyszałem, jak któraś z sióstr krzyknęła Nasi chłopcy idą! ". Rzuciłem wszystko i wybiegłem na ulicę przed szpital. Od strony Błonia w dwuszeregu szło dwudziestu kilku uzbrojonych młodych chłopaków w mundurach z czerwonymi szalikami na szyjach, z biało-czerwonymi opaskami na lewym ramieniu. Ludzi ogarnął szał. Krzyczeli, płakali, rzucali kwiaty... Tak silnych wzruszeń nie doznawałem jeszcze nigdy w życiu "."