Musiałem opowiedzieć historię urodzonego z wiatru. Choć powtarzano mi, żebym odpuścił, przecież jest tyle mniej ryzykownych tematów. Byłem to winien przede wszystkim sobie, ale także jemu. I naszej młodości. Kto źle się urodził, kto nie wiedział skąd się wziął, kto w dzieciństwie budził się przerażony, że jego ojciec był mordercą, temu coś zostało zabrane bezpowrotnie. Nie mógł odnaleźć spokoju nawet w ramionach kochanek. Pomyślałem, że należy mu się przynajmniej ta opowieść.