Poruszająca opowieść o tym, że lubić i rozumieć często znaczy więcej niż
kochać!
Kiedy Felicja Lipecka zaczyna niedomagać, przeprowadza się do córki i
zamieszkuje wraz z jej rodziną. Chce zająć się domem, ogrodem, robić
przetwory i nalewki, być „prawdziwą” babcią. Spotyka ją jednak
rozczarowanie – w domu jest tłoczno, lecz absolutnie cicho.
Zdążyła się zorientować, na czym polega spokój nowego domu. To był
szeptany spokój. Córka z zięciem – szu, szu, szu, Małgosia do komórki –
szu, szu, szu, a ona, zamknięta w pokoju – szu, szu, szu do Pana Boga,
żeby ją natchnął jakąś mądrą myślą.
Próbując przełamać ciszę, Funia zaczyna głośno wystukiwać swoje dzieje
na maszynie do pisania... Wszystko się zmienia, kiedy wstępuje do
alebabek. Alebabki nie są przebojowymi trzydziestolatkami żyjącymi na
wyścigi z czasem, tylko dojrzałymi, żeby nie powiedzieć „przejrzałymi”
paniami. Tam Funia jest taką, jaką chciała być w domu – znajduje posłuch
i słuchaczki, zyskuje apetyt na życie. Ale tam też poznaje prawdę o
sobie i realizuje swoje największe marzenie, choć nie najlepiej na tym
wychodzi – jak to w życiu.