Album, na którym ukształtował się wyrazisty styl muzyczny Paula Simona na następne lata, nie obfituje w fajerwerki brzmieniowe na miarę poprzednich płyt. Mniej od nich eklektyczny stał się - paradoksalnie, a może właśnie nie - jedyną w solowym dorobku artysty płytą numer jeden i dał jedynego singla na szczycie listy.
Jest to płyta spójna stylistycznie z wyeksponowanym brzmieniem fortepianu, zastępującego gitarę w roli głównego instrumentu akompaniującego. Ma też inny od poprzedniczek charakter, klimat, nastrój. Stanowi zapis stanu świadomości artysty po burzliwym zakończeniu wieloletniego małżeństwa, tak więc w piosenkach dominuje tematyka samotności, przemijania, nostalgii i żalu. Należy do legendarnego "tryptyku rozwodowego" z tamtych lat obok albumów Boba Dylana "Blood On The Tracks" (1975) oraz Leonarda Cohena "New Skin For The Old Ceremony" (1974).