Fascynująca postać dowódcy Wojsk Specjalnych, gen. Włodzimierza Potasińskiego, uczestnika tragicznego lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.
"Pamiętam, że miał zawsze swoje poglądy, niekoniecznie wkomponowujące się w oczekiwania przełożonych. Inicjatywy Włodka, nawet bardzo dobre, nieczęsto spotykały się z aprobatą naszego przełożonego, który po żołniersku opieprzał Włodka za to, że wychodził przed szereg. (…) Walczył z powszechną opinią, że żołnierz Wojsk Specjalnych to skrzyżowanie Rambo z tygrysem, który wchodzi przez okno, gdy drzwi są otwarte."
Waldemar Skrzypczak, generał rezerwy
"Nie pamiętam, czy Włodek był dobrym uczniem. Mam w głowie obraz przystojnego chłopaka, w którym skrycie się podkochiwałyśmy. Był dobrze zbudowany, najwyższy w klasie. Stawał zawsze w rozkroku, z szeroko rozstawionymi nogami, miał podwinięte rękawy. Takiego go pamiętam z VIII klasy. Podobał się wszystkim dziewczynom, ale jego interesował tylko sport, miał do niego szczególne zamiłowanie."
Marzena Janus, koleżanka z klasy
"Przyjeżdżał do mnie często. Dzielił się problemami, takimi codziennymi. Drugiego takiego dowódcy nie będzie, człowieka też. Nikt nie ma takiej charyzmy – to była jego wewnętrzna tajemniczość, nietuzinkowość i nieprzewidywalność zarazem. Nie był schematyczny, a przejrzysty w tym, co robił."
płk Stanisław Gulak, dziekan Wojsk Specjalnych