Główny bohater i narrator w jednej osobie, dziennikarz, kiedyś depeszowiec, a w chwili spisywania swej opowieści szacowny jubilat, autor cotygodniowych felietonów i krytyk muzyczny, człowiek żegnający się właściwie z życiem, dostaje szansę spełnienia swego erotycznego i niemoralnego kaprysu - szalonej nocy miłosnej z nieletnią dziwicą. Niezaspokojona chętka wprowadza w jego dość nudne, szare, ustabilizowane życie emeryta niepokój, który okazuje się pierwszą i w jego życiu, i niewątpliwie ostatnią, młodzieńczą miłością. Powieść Garcii Marqueza to skromna elegia o późnej miłości, a nie swawolny przewodnik po zamtuzach, o czym, mam nadzieję, przekonają się ci Czytelnicy, którzy będą mieli odwagę po tę książkę sięgnąć. Widniejący na okładce tytuł powieści jest tytułem zastępczym, tytułem roboczym, tytułem wstydliwym i ocenzurowanym. Tłumaczowi pozostaje jedynie wierzyć, że być może nadejdzie czas, gdy Rzecz o mych smutnych kurwach będzie mogła pod tym właśnie tytułem się okazać.
Carlos Marrodan Casas