Trzymam w dłoniach moja książkę i chociaż nie jest to dzieło obszerne, to cieszę się jak dziecko – choć mam już 55 lat. Wydanie tomiku zawdzięczam wydawcy – Panu Adamowi Marszałkowi, człowiekowi o wielkiej charyzmie i dobroci. Opublikować wiersze – to było marzenie mojego życia. Zostałam napiętnowana przez rówieśników w szkole określeniem „inna”, dlatego że moi rodzice się rozwiedli. Byłam dzieckiem, które boi się innych dzieci. Nie lubiłam świąt podzielonych na dwa domy – na dom rodzinny, tu, w Toruniu, i dom w Krakowie, gdzie mieszkał tato.