W kaplicy panował półmrok. Pod krzyżem stała drewniana figura świętej Tereski z Lisieux w brązowym habicie z bukietem róż.
Przed ołtarzem były dwa klęczniki - na pulpicie jednego z nich ktoś przypiął kartkę z modlitwą. Nigdy wcześniej jej tam nie widziałam. Uklękłam i przeczytałam ją z zaciekawieniem. Po chwili usłyszałam cichy dźwięk.
Zaraz potem zaczęło się dziać coś niezwykłego. Na wysokości dłoni świętej ujrzałam białą różę, która zaczęła się do mnie zbliżać. Ten moment wprawił mnie w zachwyt. Pomyślałam, że to tylko moja wyobraźnia, że za chwilę kwiat zniknie.
Ale to był dopiero początek.