Lata 30. Barbara, dziecko-Nikt. Rodzice: prasowaczka, murarz. Oni, inni – po Wielkiej Wojnie, po zaborach – budują WSM, zakładają Pralnię Spółdzielczą, tworzą nowy kraj. Przychodzi nowa wojna, rodzice giną w Powstaniu, jedno zaraz po drugim. Nie: nie walczą, to starzy ludzie.
Nastoletnia Barbara w otępieniu, z żoliborskiej piwnicy, trafia do KL Ravensbrück, później do domu dziecka.
Lata 50. i 60. Barbara to już żona dwóch twórców, drugi, Edmund Gonczarski, był dziennikarzem w „Po prostu” właśnie, do końca, do brutalnego zamknięcia redakcji. Były demonstracje, zamieszki, ktoś został zabity przez MO ponoć. Lecz kto to dziś pamięta? Moja matka już nie.
Oba małżeństwa rozwalone. Powojenna Europa, mała stabilizacja.
Oto rok 1968. Gdy odprowadzaliśmy pierwszą żonę drugiego męża mej matki – skomplikowane, prawda? – tak, na słynny Dworzec Gdański, po „tym Marcu”, myślałem: dlaczego ja nie mogę stąd wyjechać? Duszno było.