Poemat, przeznaczony na scenę, który czyta się jak powieść. Tekst wizjonerski, wyzwolony z wszelkich ram gatunkowych, brawurowy taniec języka i wyobraźni. Odkrywczy formalnie, odważny politycznie i światopoglądowo, być może najodważniejszy utwór literacki ostatnich lat. Słowem: Odlot. Odlot Nasz Narodowy, wnikliwie nam się przyglądający, nie oszczędzający nikogo i niczego. Od czasów Dziadów i Wesela nie było tak mocnej lektury.*** Odlot Zenona Fajfera jest poematem dramatycznym wracającym w samo oko cyklonu, do momentu katastrofy, który nie następuje, ale trwa w paradoksie teatralnej metafory. Dzięki połączonym siłom współczesnej poezji i dramaturgii nieoglądającej się na istniejący teatr, zainscenizowane na kartach książki przedstawienie nie reprezentuje kulturowej i duchowej katastrofy, jaką przeżyliśmy i przeżywamy wciąż, ale daje nam ją do doświadczenia w sposób tak wyostrzony i skalpelowo precyzyjny jak tylko poezja najwyższych lotów potrafi. Dariusz Kosiński *** Jeżeli nie zaradzą litanie maryjne,Wrzućmy w pamięć podręczną wyjścia awaryjne.Od tyłu w przód zerkając i na wszystkie bokiGdyby przyszło nam skakać na dalsze obłoki,Jeśli zaś przyjdzie skoczyć na obłoki niższeWtedy wszystko co małe wyda nam się wyższe.Świecą dwa wyjścia z przodu, z tyłu dwa się patrzą,Pasażerowie w środku przez okna niech skaczą.Dla wszystkich starczy miejsca pod nieba sufitem,Zatem mąż niech uprzejmie przepuści kobiétę. (Z. Fajfer, Odlot – fragment „Wielkiej Preambuły”)