Pewnego dnia podszedł do mnie mężczyzna z papierosem: ma pani ogień?Odpowiedż zajęła mi kilka lat, ale pytanie było jak iskra.Moja wyobraźnia zajęła się i stanęła w płomieniach.Buchały metafory – pirotechniczne, miłosne, nawet strażackie.Kopciła się historia.A może było tak, że to ja podeszłam, o nic się nie prosiłam, tylko kazałam sobie podać ogień. I po to samo wysłałam moje bohaterki.Mówiąc najkrócej.Zyta RudzkaCzyta Krystyna Tkacz