"Borchardt żyje!" - chciałoby się wykrzyknąć po przeczytaniu tej opowieści. Wcielił się tylko w Wincentego Cygana i nadal pisze!
Barwne przygody na morzu i lądzie, walka na okrętach i w londyńskich pubach, dramatyczne przeżycia na ORP "Dragon" i tęsknota za "drewnianą Warszawą" z gdyńskimi knajpami. Co za karuzela uczuć! Polski marynarz, jak się okazuje, miał o wiele więcej wrogów, niż można się było spodziewać. Oprócz "Szwabów" i "Ruskich" doszli bowiem: klan oficerski, podoficerowie, Murzyni i marynarze naszych sojuszników, którym nie raz trzeba było wytłumaczyć przy pomocy pięści, że to nie my rozpoczęliśmy wojnę...