Alicja i kapelusznik… OK. Alicja i królik… Też dobrze. Ale Alicja i fikus? I to jeszcze z supermarketu? Kiedy kobieta przed trzydziestką wpada w sidła zauroczenia i zaczyna pisać pamiętnik, a swoje trzy grosze wtrącają też siły nie do końca ziemskie, może to oznaczać tylko jedno – intrygującą lekturę. Tego właśnie możemy oczekiwać od Aleksandry Mader, a nasze oczekiwania zostaną spełnione. Autorka wprowadza nas w sam środek emocji swojej bohaterki – Alicji, a następnie pozwala się w nich zgubić. Kiedy już zaczynamy się odnajdywać, spada na nas grad nieoczekiwanych sytuacji. Marzenia przeplatają się z rzeczywistością. Życie codzienne zaczyna przenosić się w sferę snów. Staramy się przewidzieć przyszłość, zapanować choćby nad jutrzejszym dniem. Ale czy warto? Może lepiej nie wypowiadać zbyt pochopnie życzeń? Może bezpieczniej twardo stąpać po ziemi… i uważać na to, co się czyta?