Ambroży Pierożek zjawił się znikąd. Ubrany w kraciastą marynarkę i wiśniowe spodnie z kantem majestatycznie wjechał na podwórko, siedząc na grzbiecie potężnego psa. Wszystkim opadły szczęki, a pani Gienia, która właśnie nalewała zupę mleczną, aż krzyknęła z wrażenia. Czego tu chce słynny czarodziej? Widocznie ktoś pilnie potrzebuje pomocy.