Ta książka będzie zapewne pasjonującą lekturą dla dzisiejszych czterdziesto- i pięćdziesięciolatków, którzy jako dzieci i nastolatki z wypiekami na twarzach śledzili „Sondę” od pierwszego odcinka.W dość monotonnych czasach PRL-u był to najbardziej pasjonujący program popularnonaukowy. Już sama czołówka ¦ w której wykorzystano sugestywną grafikę przedstawiającą wiadomość o naszej planecie wysłaną w kosmos do innych cywilizacji ¦ rozbudzała ciekawość i wyobraźnię oraz sugerowała, że warto przekraczać ograniczenia techniczne i cywilizacyjne.Dziennikarze nie wygłaszali nudnych pogadanek, ale dyskutowali, a były to spory dwóch stanowisk: entuzjasty i sceptyka. Naukowa sprzeczka była tak żywiołowa, że w zasadzie mogli rozmawiać o sposobie rozmnażania pantofelka, a było to dla widzów pasjonujące. Program prezentował absolutne nowości, dla przeciętnego obywatela PRL-u nieznane, jak komputery czy roboty, które wydawały się wtedy urzeczywistnieniem fantazji Stanisława Lema. Poza spektakularnymi wynalazkami pokazywali też nowe materiały i substancje, snując przypuszczenia, do czego mogłyby służyć w przyszłości. Rozwijające wyobraźnię dyskusje były ilustrowane doświadczeniami w studiu i fragmentami materiałów filmowych o światowych nowinkach technologicznych, dzięki czemu „Sonda” wzbudzała zaufanie i szacunek do autorów oraz tematów, które prezentowali.